sobota, 1 lutego 2014

Skomplikowana sprawa, rywalizacja. #1

- Saske!
Łza spłynęła mi po policzku.
- Saske! - Znów krzyknęłam. - Przepraszam..
Zatrzymał się i odwrócił głowę w moją stronę patrząc beznamiętnie.
- Przepraszam..? Tylko tyle powiesz?
Zagryzłam lekko wargę.
Znalazłam się koło niego.
- Przepraszam! - Złapałam go za kołnierz i przyciągnęłam do siebie całując ze łzami w oczach.
Podczas pocałunku patrzył na mnie nie wzruszony.
Nagle poczułam ból.
Skończyłam pocałunek i spojrzałam na swoją lewą pierś.. Wystawało z niej ostrze mojego miecza. Spojrzałam w tył.
- Sa..ku..ra..-cha..n... - Wyjąkałam. - Dla..czego?
Gwałtownie wyjęła miecz z mojego ciała.
Upadłam na kolana łapiąc się za serce.
- Dla..czego..? - Powtórzyłam.
Mówiła do mnie.. Mówiła.. lecz ogłuchłam na jej słowa... Zamknęłam oczy.
- Co? - Złapałam się za serce. - Dobrze że to był tylko sen.. - Westchnęłam cicho i odkryłam koc i zdjęłam nogi z łóżka. - He...?
Na komodzie stały piękne kwiaty. Żółto-czerwone tulipany..
- Skąd one się tu wzięły? - Wyjęłam jednego z wazonu i powąchałam. - Pięknie pachną. - Uśmiechnęłam się do siebie.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
Poszłam otworzyć..
- Y.. Sakura-chan..?
- Witaj Manku! - Uśmiechnęła się. - Spałaś? - Obejrzała mnie od stup do głów.
- Tak.. W nocy nie mogła spać.. - Skłamałam.
Nagle weszła do mojego domu.
- Przyszłam po ciebie. Zdziwiło nas to że jeszcze Cię nie ma.
- Nas? - Zamknęłam za nią drzwi.
- Mnie, Sasuke i Naruto. Mieliśmy razem dziś trenować.
- A no tak! - Walnęłam się lekko w głowę. - Całkowicie o tym zapomniałam.
- No to się pośpiesz! Po treningu sensej Kakashi stawia nam rame!
- Jupi.. - Powiedziałam sargastycznie grzebiąc w szafie.
"Na pewno po treningu znów zwieję z jakąś głupią wymówką."
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłyśmy.
Poszłyśmy na nasze miejsce treningowe.
Naruto i Sasuke już tam byli, ale po Kakashim ani śladu.
- Cześć wam. - Powiedziałam trochę zaspana i lekko ziewając.
Po chwili ukazał nam się Kakashi.
- Spóźniłeś się! - Krzyknęli Naruto i Sakura.
- Przepraszam was za to, ale dzisiaj, - "I znów jakaś wymówka.." Pomyślałam. - pomyślmy... zabłądziłem w labiryncie miłości.
- Pff.. - Parsknęłam cicho. "Jeszcze czego." Złożyłam ręce na piersiach. - Zaczynamy?

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz