piątek, 31 stycznia 2014

Spokojny poranek, Burzliwa noc #4

Gwałtownie złapałam go za ramię i zrzuciłam z parapetu na podłogę. 
- Siedź cicho! - Szepnęłam pokazując ręką żeby leżał. 
Po chwili na dachu pojawił się Kakashi.
- Kakashi sensej. - Uśmiechnęłam się. 
- Manku... Nie śpisz? - Powiedział ze zdziwieniem. 
- Usłyszałam hałas i nie mogłam spać. Co się stało? 
- Jeden z Akatsuki zaatakował mieszkańca ale już opanowaliśmy sytuację. - Uśmiechnął się. 
- Uciekł? 
- Niestety. - Odparł. - Muszę już iść i zdać raport. 
- Rozumiem. - Powiedziałam zeskakując z parapetu. - Do jutra mistrzu! 
- Do jutra. - Uśmiechnął się i zniknął, a ja przymknęłam okno. 
- Dzięki że mnie nie wydałaś. - Uśmiechnął się. 
- Nie ma za co. Ale jeżeli by się dowiedzieli... Nawet nie chce myśleć. 
- To znaczy zachowasz to dla siebie? 
- Być może.. - Westchnęłam i usiadłam na łóżku patrząc przez okno. 
Usiadł na przeciwko mnie na parapecie. 
Rozmawialiśmy trochę. Opowiadał mi dużo rzeczy na temat Akatsuki. Jak wyglądało jego życie przed tym wszystkim.

Ziewnęłam. 
- Idź spać. - Uśmiechnął się. 
- Nie jestem śpiąca.. - Odparłam z uśmiechem. 
Spojrzałam za okno. Już zaczynało świtać.
- Jesteś. 
Pomógł mi wstać i odkrył koc. Rzuciłam się bezradnie na łóżko. 
Przykrył mnie co wydawało się dla mnie bardzo niezręczną sytuacją. 
- Tylko nie całuj mnie w czoło na dobranoc jak jakiś dobry ojczulek. 
- A miałem taki zamiar. - Zaśmiał się. 
- Do zobaczenia.. - Wydukałam zamykając oczy. - Sam trafisz do wyjścia, nie? - Otworzyłam jedno oko. 
- Miłych snów. - Uśmiechnął się i wyskoczył przez okno, a ja pogrążyłam się w głębokim śnie...


C. D. N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz