- Siedź cicho! - Szepnęłam pokazując ręką żeby leżał.
Po chwili na dachu pojawił się Kakashi.
- Kakashi sensej. - Uśmiechnęłam się.
- Manku... Nie śpisz? - Powiedział ze zdziwieniem.
- Usłyszałam hałas i nie mogłam spać. Co się stało?
- Jeden z Akatsuki zaatakował mieszkańca ale już opanowaliśmy sytuację. - Uśmiechnął się.
- Uciekł?
- Niestety. - Odparł. - Muszę już iść i zdać raport.
- Rozumiem. - Powiedziałam zeskakując z parapetu. - Do jutra mistrzu!
- Do jutra. - Uśmiechnął się i zniknął, a ja przymknęłam okno.
- Dzięki że mnie nie wydałaś. - Uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Ale jeżeli by się dowiedzieli... Nawet nie chce myśleć.
- To znaczy zachowasz to dla siebie?
- Być może.. - Westchnęłam i usiadłam na łóżku patrząc przez okno.
Usiadł na przeciwko mnie na parapecie.
Rozmawialiśmy trochę. Opowiadał mi dużo rzeczy na temat Akatsuki. Jak wyglądało jego życie przed tym wszystkim.
Ziewnęłam.
- Idź spać. - Uśmiechnął się.
- Nie jestem śpiąca.. - Odparłam z uśmiechem.
Spojrzałam za okno. Już zaczynało świtać.
- Jesteś.
Pomógł mi wstać i odkrył koc. Rzuciłam się bezradnie na łóżko.
Przykrył mnie co wydawało się dla mnie bardzo niezręczną sytuacją.
- Tylko nie całuj mnie w czoło na dobranoc jak jakiś dobry ojczulek.
- A miałem taki zamiar. - Zaśmiał się.
- Do zobaczenia.. - Wydukałam zamykając oczy. - Sam trafisz do wyjścia, nie? - Otworzyłam jedno oko.
- Miłych snów. - Uśmiechnął się i wyskoczył przez okno, a ja pogrążyłam się w głębokim śnie...
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz